Dzieciństwo - witraż bolesny. Nie jest trudno dzisiaj dobrać ciemne kolory do tego witrażu. Wystarczy sięgnąć do statystyk, do badań, do sprawozdań z działalności pozarządowych organizacji, do świadectwa newsów medialnych. Media czerpią siłę (zyski z oglądalności) z podawania informacji o dzieciach, które zmarły w szpitalu po zakatowaniu ich przez konkubenta matki, o dzieciach - ofiarach ojcowskiego molestowania, o dzieciach porzuconych przez rodziców, którzy korzystając z otwartych granic, pognali za mirażem kariery i pieniądza, zapominając o obowiązkach rodzicielskich, o dzieciach głodnych, niedożywionych, bo ich opiekunowie - często uzależnieni od alkoholu - nie są zdolni do stworzenia im warunków godnego życia, normalnego rozwoju. Takie newsy rozchodzą się bardzo szybko, zapadają w pamięć bardzo wielu odbiorców. Taka ich codzienna dawka może zaowocować... zobojętnieniem bądź postawą niedowierzania, skłonnością do uogólniania: "dawniej tak się nie działo", "za moich czasów to było nie do wyobrażenia". Taka idealizacja przeszłości nie jest uprawniona. Bez większego trudu można w przeszłości znaleźć przykłady krzywdy dziecięcej. Wiele z tych krzywd ma długi, historyczny rodowód, wiele form przemocy wobec dzieci pojawia się współcześnie, czasami zmieniając środowisko, miejsce na mapie świata. Czasami krzywda dziecięca zmienia swój kształt, nasilenie, ale ciągle trwa... I nie pomaga odwoływanie się do faktów uchwalania deklaracji o prawach dziecka. Paradoksalnie, pojawianie się wzniosłych deklaracji praw dziecka do życia bez przemocy - istnienie tej przemocy i krzywdy potwierdza. (fragment tekstu)