Niemieckie społeczeństwo żyje iluzją dobrobytu i nie nadąża za trendami rozwojowymi innych wydajnych społeczeństw. Niewątpliwie ani niemiecka gospodarka, ani obywatele nie są w stanie ponosić ciężaru utrzymywania świadczeń socjalnych na dotychczasowym poziomie i solidarnie uczestniczyć w redystrybucji środków między pokoleniami. Rozbudowa państwa socjalnego z jednej strony przekroczyła granice efektywności ekonomicznej, z drugiej zaś jego redukcja zagraża spokojowi socjalnemu. Mimo to Niemcy muszą sprostać nowym wyzwaniom tak, aby było możliwe wyzwolenie inicjatywy gospodarczej i powrót do równowagi pomiędzy indywidualną odpowiedzialnością a solidarnością. "Agenda 2010" może być postrzegana jako psychologiczny sygnał do zmian. Zdobycze socjalne, uważane za nienaruszalne, są stawiane pod znakiem zapytania. Towarzyszą temu coraz liczniejsze wypowiedzi, że bezpowrotnie minęły czasy zwiększania klasycznej redystrybucji. Zmiana paradygmatów wymaga szerokiego konsensusu. Ciężko go będzie uzyskać, zwłaszcza że związki zawodowe stoją na straży systemu socjalnego i nie akceptują reform o charakterze liberalnym. (fragment tekstu)