Mimo że sytuacja zdaje się być opanowana, a rosnący sentyment na rynkach finansowych świadczy o wysokim optymizmie międzynarodowych uczestników rynku, to w tak złożonej sytuacji ciężko jest ocenić dalszy rozwój wypadków, gdyż, podobnie jak to było w przypadku Northern Rock, jeden nieodpowiedni sygnał może zaważyć na zaufaniu i wycofaniu środków niezbędnych do utrzymania płynności, a w konsekwencji doprowadzi do upadłości instytucji. Nawiązując do wypowiedzi byłego przewodniczącego FED, Alana Greenspana, koniec kryzysu kredytowego nastąpi tylko wtedy, gdy pojawi się obniżenie nadwyżki nowo wybudowanych domów oraz ustanie sytuacja spadku cen na rynku nieruchomości, powodując ich ustabilizowanie. Rezultatem kryzysu będą bardzo duże straty, ale po okresie przedłużonej adaptacji amerykańska oraz światowa gospodarka będą mogły wrócić do normalnej działalności. Należy zauważyć, że jedną z przyczyn kryzysu, choć niebezpośrednią, był również system wynagradzania menedżerów w wielkich instytucjach finansowych. Premiował on krótkoterminowe zyski, a nie długoterminowe wyniki. Doprowadził on do krótkowzroczności zarządzających pobudzonych chciwością. Obecnie jest opracowywana ustawa mająca zmienić system premiowania zarządzających, która będzie kładła nacisk właśnie na długoterminowe wyniki. Pierwsze oznaki zbliżającego się kryzysu pojawiły się więc już w 2006 roku, ale dopiero latem 2008 roku zaczęto mówić o niepowodzeniach, bessa, która się wówczas rozpoczęła, została nazwana w rezultacie Krachem, czyli powtórką Wielkiego Kryzysu z 1929 roku. A jak długo potrwa jeszcze ten obecny kryzys i do jakich fiask doprowadzi? Pytania można mnożyć i mnożyć. Tego dowiemy się dopiero wtedy, gdy rynki odzyskają kondycję sprzed załamania.(abstrakt oryginalny)