Adwokat jest jednym z najbardziej prestiżowych zawodów, nagminnie podawanym za przykład wymarzonej profesji dla dziecka, kandydata na małżonka czy po prostu dobrze wynagradzanego człowieka sukcesu. Duży wpływ na takie postrzeganie adwokata ma przemysł filmowy, umyślnie używam tutaj terminu "przemysł", ponieważ sztuka gości na ekranie tak często jak muzyka klasyczna na weselach. Adwokat jako bohater filmowy to cyniczny, bezwzględny, zepsuty ekscentryk, żądny pieniędzy, luksusu i niecofający się przed niczym w dążeniu do wygrania sprawy, nawet wbrew prawu, moralności, o religii nie wspominając, skoro jest adwokatem diabła. Taka percepcja roli adwokata charakteryzuje wielu klientów, zainteresowanych jedynie wynikiem procesu, uznających, iż cel uświęca środki, wyznających zasadę: "płacę, więc wymagam". Osoby wykonujące zawody prawnicze, nie tylko adwokata, ale również sędziego, prokuratora, komornika, które z definicji mają być symbolami postawy legalistycznej, szacunku dla prawa i moralności, według filmowców sprzeniewierzają się swojej misji. Rzeczywistość na szczęście rozmija się z wizją twórców popkultury, przykładów nieuczciwych prawników nie ma aż tak dużo, jakby wynikało to z częstotliwości sugerowania tego w kinie. Niemniej jednak oddziaływanie przejaskrawionego, karykaturalnego obrazu filmowego prawnika na wyobraźnię przeciętnego widza jest negatywne.(abstrakt oryginalny)